Promienie słońca oświetlają pozornie harmonie,
spokój, piękną metropolię, przepych w opór, to co na widoku,
nie to co z boku, miasto Bogów, lecz ja jestem z bloku,
wokół na ogół ludzie dążą do czegoś,
z pasją wokół ze schodów patrzą na niebo,
walczą o niebo, walczą o coś lepszego,
ja patrzę na to zrównany z glebą,
czego? I co się tak patrzysz na mnie?
U mnie nic nowego, właśnie tak jest fajnie,
Bo chcę naturalnie żyć w tym miejscu, choć w deszczu,
nie potrzebuję przy mym stole bananowych mędrków,
niech nie potrzebuję, choć mam czarną chmurę nad głową,
nie dziękuję tym ziomom z wyższych półek z mamoną,
nie propsuję jak kogoś transformować jak robot,
podpisuję się obok jako cień w zgodzie z sobą,
co nie ma sensu, widać od razu na dłoni,
nie przewinę Ci jak żyć, ale przypomnij...
Przypominam to sobie, to wciąż mi siedzi w głowie,
widzę jak się cofam człowiek, w głowie obrazy,
żeby przejść życie godnie i nie stracić twarzy,
żeby przejść życie godnie i nie wjebać się 2 razy! 2x
Często mówię chłopak tylko nie daj się zwariować,
Musisz w banie to wkodować, że będzie dobrze,
Widzę jak oni mają, ja nie mam skądże,
każdy myśli, mówi mądrze, gdzieś mam te rady,
obojętność wchodzi w nawyk,
nadziei płomyk nie zagaśnie nigdy ziomek,
wiem jak się cofam, pierwsze kocham,
pierwsze szlocham, nie łzy w podzięce,
byłem pewien, już nie jestem, z lodu mam serce,
wyrosłem z picia goudy gdzieś w obskórnej pakamerce,
już tak nie chce, choć często się zdarza jeszcze,
rutynę pieprze, ciągle stojąc w miejscu,
albo cofam się przepuszczając ludzi w przejściu.
I tylko patrzę jak wszyscy pędzą do przodu,
pokończyli uniwerki, fraki, krawat do zawodu.
Ja mam tylko hip hop, ten pieprzony hip hop
i tych paru przyjaciół co są ze mną mimo wszystko!
Przypominam to sobie, to wciąż mi siedzi w głowie,
widzę jak się cofam człowiek, w głowie obrazy,
żeby przejść życie godnie i nie stracić twarzy,
żeby przejść życie godnie i nie wjebać się 2 razy! 2x