Kiedy widzę te cale obrazy,
moje życie staje w miejscu kurwa jak w Grecji na plaży.
Tylko tak jeszcze w życiu planuję się sparzyć.
Za nami tyle błędów,
nie ma już złego przed nami.
Nie wiem czy nadążasz,
mogę lecieć tak ciągle.
Twój ulubiony raper leci,
he tak sobie.
Nie podoba się mój rap,
he tak ciągniesz.
Do czego nie ma się przyjebać,
nawinę tak wogle.
Wiem, że w ogóle,
ale nie chce mi się myśleć.
Wkładam koszulę,
zanim mój sen pryśnie.
Lecę ponad,
a wrony niech kraczą.
Moje życie to już chyba wieczny tu support.
Fani nie mają dziękować mi za co,
nawet bez nich dałem za dużo siebie tym trackom.
I prędzej zdechnę niż nazwę to pracą,
A ja się martwię o rachunki, bo się nie opłacą.
Dziwne. dziwne. dziwne. dziwne. dziwne.
Ziomy mają rodziny,
a ja mam rozkminy
i tylko tych parę słów.
A chciałem być inny
i miałem być inny,
a dziś nie potrafię już.
A dziś nie potrafię już.
To tych pare chwil i tych pare miejsc,
jeszcze daje nam tutaj jakiś sens.
Chcesz odebrać nam każdy życia wdech,
a my tylko tam, wciąż szukamy się.
Kiedy widzę te całe obrazy,
moje życie staje w miejscu kurwa jak w górach na K2.
Tylko w życiu nie chciałem się sparzyć
i tylko tyle chłodu miałem dla siebie tu zabrać
Za nami tyle uśmiechów,
że pewnie nie ominie to teraz,
zło nas kiedyś spotka.
Bynajmniej powiem swoim dzieciom
że moje życie nie było proste,
jak instrukcja młotka.
Nie wiem czy nadążam,
ledwo lecę tak ciągle
Twój ulubiony raper leci przy tym,
tak fajnie.
Pierdole słowa, które pewnie sobie,
tak ściągniesz.
Do czegoś się dojebiesz,
u mnie pewnie jak zawsze.
Wiem, że w ogóle,
ale nie chce mi się myśleć.
Wkładam koszulę,
zanim mój sen pryśnie.
(Kurwa ten, ale jaką koszulę?
Przecież jestem w górach.)
Lecę nisko,
a wrony niech milczom.
Wchodzę na scenę
i w końcu to hip hop.
Fani dziękować powinni za wszystko,
bo byłem z nimi tu każdą linijką.
I chyba serio te rapy to praca.
Zdycham tu tylko przez kaca.
Pierdole opłaty, się staczam.
A komornik niech wpada i wraca.
Ziomy chleją do woli,
a ja mam rozkminy
i tyle tych mądrych słów.
Nie chciałem być inny.
Nie miałem być inny.
Dziękuję, że jestem tu.
To tych pare chwil i tych pare miejsc,
jeszcze daje nam tutaj jakiś sens.
Chcesz odebrać nam każdy życia wdech,
a my tylko tam, wciąż szukamy się.