/Drogie dzieci,
nie próbujcie robić tego w domu.
LJ Karwel/
Jebię tą ziemię,
wycieram durexa z piasku.
W tym samym durexie walę ten rap, by
nie załapać żadnych paskuctw.
Pluję na cipki, po wszystkim zostawiam gdzieś za sobą.
Myśląc jak żyją z taką chorobą #Magic Johnson
Nie dziś ziom, bo nie. Nie dzwoń do mnie.
To w zupełności nie jest kurwa zbyt stosowne,
chcę zostać sam, aż poukładam ten bałagan.
Na tydzień lub dwa, nie wiem ile to trwać będzie,
lecz będę
/Tam gdzie śpią nocą gołębie,
to musi być dziwne miejsce.
Muszę schować się jeszcze głębiej,
odizolować ten bezsens.
Tam gdzie śpią nocą gołębię,
nie ma kamer i światła.
Zaułki ciemne jak węgiel,
może tam mnie nie znajdą./
Nie wiem czy, mam tak samo jak ty
miasto moje, a tam ludzi swych,
których nie widzę na swe oczy, zły.
Siadam nad kartką kolejną noc,
chcąc wylać to, napisać coś o tym, lecz
nadal nie piszę nic. Nie wiesz jak bardzo
chciałbym zaznać ciszy, w zaciszu ścian.
Przestać myśleć i spać tak jak wy,
ciałe dni, mijają jak migiem, zlewając się w całość
miga mi tylko pare dobrych chwil, a między nimi
s-s-schiza, gdybam. Ile by kosztował święty spokój
i kto by na niego ile wydał pęgi,
ja nie wypłaciłbym się już do śmierci
choć może śmierć jest właśnie tym spokojem,
nie myśl znów o tym, krzysiek. Kurwa mać się pozbieraj,
psychiatra ci przecież kazał byś nie wdrażał się w ten temat,
nigdy więcej, to może skończyć się kolejnym przejściem
nic mi się nie chcę, zróbcie mi przejście, bo będe dzisiaj.
/Tam gdzie śpią nocą gołębie,
to musi być dziwne miejsce.
Muszę schować się jeszcze głębiej,
odizolować ten bezsens.
Tam gdzie śpią nocą gołębię,
nie ma kamer i światła.
Zaułki ciemne jak węgiel,
może tam mnie nie znajdą./
Nie wiem czy mam tak samo jak ty,
miasto moje a tam ludzi swych,
z których już prawie mnie nie lubi nikt, no
może tomek chce, może roszek też, może paru jeszcze,
lecz reszcie z nich jestem już
zły, za to że udaje mi się coś, co mi życzyli choć pewnie mieli za plecami
krzyż uformowany z dwóch palców i tak,
to moja wina, że się nie odzywam. Skurywsyny, gdzie wtedy byliście Wy!?
Gdy potrzebowałem Was najbardziej,
gdy leżałem naćpany /po kodeinie na klatce/,
kiedy byłem wrakiem, tak - wtedy byłem super.
Sram na fałszywców, jak gołąb kiedy nad nimi frunę.
Teraz, obudź się. Jesteś dorosłym człowiekiem.
Przykro mi, że me ambicje, to coś więcej niż stanie pod sklepem.
Niż wbijanie mamie mej igły w serce, już tego nie chcę
zróbcie mi przejście, bo będę dzisiaj...
/Tam gdzie śpią nocą gołębie,
to musi być dziwne miejsce.
Muszę schować się jeszcze głębiej,
odizolować ten bezsens.
Tam gdzie śpią nocą gołębię,
nie ma kamer i światła.
Zaułki ciemne jak węgiel,
może tam mnie nie znajdą./