Aha, hańba, barbarzyńco, co, co by było łomotliwie
Wieszczysz czyszczenie nie dwóch uchybień
Jeńca capną pnącza czarne neoenendeka
Dekady dysputu trąci cicho choróbka kaleka lekarzy
Żywcem w cement entuzjazm zmulisz liszajami mikrodyktatury
Który turystyki kibice celu luzem z emigrowali
Licznie nieposłuszni niskiemu mózgu
Zgubco, co codziennie nieświadom
Dom omamami ministrujesz
Jeszcze sczeŹnie nie radość
Dość o ściany Nysek ekscesów
Uwstecznienie niezwykle kleszczy szczyty tyranoprezesur
Surrealizm zmiata, talib, liberalizm
Z miernot ot otrzymujemy my myśliwych – wychwalić
A liczba barykadek deklaracjami milczy
Czyha hańba barbarzyńcy